Niedziela, więc wyciągamy rowery z garaży i jak mówią droga wolna i tutaj pytanie – dokąd?
Przed siebie – mówi mój dowcipny brat, więc wskakuję na mojego stalowego rumaka i ruszamy.
Ulicą Młyńską, Polną wyjeżdżamy obok stadionu w Gryfowie Śląskim i krajówką dojeżdżamy do „zniczy’ a tam wjeżdżamy na drogę do Młyńska. Kierujemy się na Gajówkę i jak informuje nas tablica stojąca u drogi że jest to wioska – „ Klimatyczna z niezmieniającym się krajobrazem”. Nam to pasuje i o dziwo jest to prawdą. Jedziemy dalej przez Rębiszów do Mirska tam widzimy krzyż św Andrzeja który informuje nas o przejeździe kolejowym na trasie Mirsk – Świeradów. Krzyż jest ale szyny zarośnięte widocznie wprowadzono nowy przepis – Krzyż sw Andrzeja przy ziemi to znak że jest przejazd ale szyny w drzewach. Dalej sympatyczna wioska Giebułtów, droga w remoncie i mocno pod górę. Ciśniemy ostro i dojeżdżamy do bazaltowych skał z których są przepiękne widoki na naszą małą ojczyznę. Słupiec – tak nazywa się to miejsce, polecam do odwiedzenia. Dalej w dół do zapory Jeziora Złotnickiego oraz polnymi drogami przez Zapustę do Biedrzychowic. Dalej drogą rowerową do Gryfowa Śląskiego. Niestety ostatnie 200 metrów terenu gminy Gryfów jedziemy krajówką niestety zabrakło decydentom tutaj wyobraźni. Wycieczkę kończymy w romantycznym sadzie pana Tomasza obok u sąsiada wesoło brykają daniele. Tak powinni kończyć swój ostatni dzień urlopu klimatyczni goście.
J.W.
.